piątek, 8 lipca 2016

Do omówienia spraw kilka.. na sam początek ;)



Witam wszystkich na moim blogu. Będę go prowadziła pod pseudonimem Vivien Prywatnie jestem wielką romantyczką, szczęśliwą żoną i matką dwójki dzieci. To wam na razie musi wystarczyć, być może z czasem ujawnię coś więcej na swój temat. Od lat jestem wielką fanką serii książek o Ani z Zielonego Wzgórza i niniejszy blog będzie z tym związany. Szczególnie z "Rillą ze Złotego Brzegu". W tym roku przypada 100 rocznica bitwy nad Sommą, więc uznałam, że trudną o lepszą okazję do publikacji. Po wspomnianej już Rilli pozostał u mnie wielki niedosyt. Moim zdaniem książka domaga się kontynuacji. Ponadto nie będę ukrywać, że nie mogłam wybaczyć Lucy Maund Montgomery uśmiercenia mojego ulubionego bohatera i braku rozwinięcia wątku miłosnego z największym potencjałem, jednocześnie skrzywdzenie najbardziej pozytywnej i bezinteresownej postaci kobiecej. Na szczęście autorka powstrzymała się od szczegółowego opisu momentu śmierci Waltera, nie ma żadnych dowodów na to, że ta śmierć na prawdę nastąpiła. Istnieją też wierni fani obdarzeni bogatą wyobraźnią. Ja nie posiadam talentu literackiego, więc chociaż różne pomysły chodziły mi po głowie sama nigdy niczego nie napisałam. Przeczytałam mnóstwo fanfiction w poszukiwaniu sequelu idealnego. I znalazłam. "Once, of Ingleside" moim zdaniem zasługuje na wydanie jako dziewiąty tom przygód Ani z Zielonego Wzgórza. W końcu kontynuacja "Przeminęło z wiatrem" też nie została napisana przez Margaret Mitchell. Autorem powieści (bo to nie opowiadanie, posiada 50 rozdziałów) jest użytkownik serwisu www.fanfiction.net o nicku Writing Epistles. Myślę, że dla wielu fanów serii byłaby ona interesująca, szczególnie dla tych, którzy płakali po wiadomości o śmierci Waltera (czy są w ogóle tacy, którzy nie płakali?). Z racji tego iż oryginał jest w języku angielskim postanowiłam razem z moją siostrą podjąć się tłumaczenia powieści. Poszczególne rozdziały będę publikować na niniejszym blogu.
Zdaję sobie sprawę, że wśród fanów są osoby, które uważają, że śmierć Waltera była potrzebna, aby podkreślić okrucieństwo wojny. Ale czy uśmiercenie go nie było przypadkiem pójściem na łatwiznę? Czy śmierć nie jest czasem łatwiejsza od dalszego życia w powojennej rzeczywistości? Tak na prawdę nie tylko dla delikatnego i wrażliwego Waltera. Jak musiał czuć się Jim, który wyruszał przecież na wojnę z uśmiechem i pieśnią na ustach, traktując ją jak wspaniałą przygodę, którego czekało zderzenie z brutalną rzeczywistością, który na własnej skórze przekonał się jak bardzo się mylił. A Shirley? Nieśmiały, opanowany, zawsze na dalszym planie. Jeżeli przed wojną tak mało mówił, to co się z nim stało po powrocie? Przecież żaden żołnierz powracający z wojny nie jest już tym samym człowiekiem, który na nią wyruszał. O wiele trudniejsze i ciekawsze dla czytelnika mogą być zmagania Waltera z powojenną rzeczywistością. Przecież Kobziarz to nie tylko śmierć... A jeśli Walter przeżył, czy po tym, czego doświadczył na froncie ma jeszcze szansę na szczęśliwe, spokojne życie? Czy okrucieństwa wojny to wszystkie trudności, którymi musiał sobie poradzić? Zapraszam do lektury "Powrotu do Złotego Brzegu" i zachęcam do dyskusji.
P.S. Autorem powieści jest użytkownik serwisu www.fanfiction.net o nicku Writing Epistles. Ja jestem autorem polskiego tłumaczenia. Link do wersji oryginalnej: https://www.fanfiction.net/s/1918918/1/Once-Of-Ingleside

2 komentarze:

  1. Witaj Vivien. Dziękuję za zaproszenie. Tym postem zachęciłaś mnie do powrotu do "Rilli......". Czytałam ja tak dawno, że nie pamiętam czy płakałam na wieść o śmierci Waltera, natomiast pamiętam powrót Krzysia i radość Rilli. Wstęp do bloga zapowiada, że będzie u Ciebie bardzo ciekawie.
    Obie wojny były totalnym okrucieństwem, ale pierwsza została przez drugą jakby przesłonięta a była przecież strasznym doświadczeniem dla wielu młodych chłopców, których pochłonęła lub wypluła jako istoty okaleczone jeżeli nie fizycznie to psychicznie. Już nie mówiąc o ogromnych stratach w ludności cywilnej.

    Czekam na kolejny wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :) Bardzo dziękuję za odwiedziny. Mam nadzieję, że wkrótce trochę się tutaj rozkręci. Tymczasem zachęcam do lektury pierwszego rozdziału :)
      To prawda, że druga wojna nieco przyćmiła pierwszą, być może z powodu nieporównywalnych strat w ludności cywilnej, ale tak na prawdę obie były jednakowo okrutne. Zresztą każda wojna jest straszna i zawsze będzie traumą dla tych, których dotknęła...

      Usuń